Information and memory
🎗️Mój mąż, Andrzej, zwany przeze mnie pieszczotliwie Ądraszkiem, pozostał moją jedyną miłością. Miałam w życiu innych mężczyzn, ale spotkanie z AKW było przysłowiowym strzałem Amora i całkiem je zmieniło. Łączyła nas nie tylko miłość i przyjaźń, wykonywaliśmy ten sam zawód, mieliśmy dwoje dzieci i ich problemy, a sami - podobne poglądy na sytuację w kraju i na system wartości, któremu trzeba być wiernym. Byliśmy dla siebie najbliższymi przyjaciółmi. Kiedy musieliśmy się rozstawać, głównie na czas podróży służbowych, a telefony nie były tak powszechne i dostępne jak dzisiaj, pisaliśmy do siebie codziennie listy. Nie zniknęły, jak wymazuje się wpisy z Internetu czy telefonu, może zostaną pamiątką historyczną dla następnych pokoleń. - Był jednym z najwybitniejszych dziennikarzy w historii „Polityki” i chyba najlepszym człowiekiem jaki tu pracował – pisał Jerzy Baczyński, redaktor naczelny tego tygodnika po śmierci mojego męża – Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego. W styczniu 2012 -go roku. - Z przekonań i z temperamentu był pozytywistą, ciągle coś naprawiał – od ustroju po rowery. Jeździł po Polsce, sprawdzał jak działa system, w którym żyliśmy, wracał często przygnębiony, ale zawsze pełen pomysłów – wspomina Daniel Passent Jego bliski przyjaciel. Zawsze myślałam, że jest najsilniejszym z ludzi, a powaliła Go przedwcześnie choroba, z którą lekarze sobie nie radzą. Ostatnie lata naszego wspólnego życia to było zmaganie się z okropnościami choroby Parkinsona. Ponad pół wieku szczęśliwie przeżywanych a po nich lata pustki, które trzeba czymś wypełniać. Bo przecież wspomnienia, choćby najlepsze, nie wypełnią czasu jaki został po stracie najdroższej sobie osoby. Agnieszka Wróblewska 👨👩👦🌹👨👩👦🌹
Family